11 lip 2011

Nałęczowskie tańce żołądkowe -.-

Konichiwa!

Wczorajszy dzień był udany, nie powiem. Wyżyłam się mniej więcej na rowerze. Jakieś 13 kilometrów w 25 minut, uwzględniając dwa olbrzymie górzyska, to nie jest źle. Uwierzcie mi.
Schizowałam wracając około 22. Kawał drogi, nieoświetlonej w dodatku. To coś białe, co przede mną przeleciało, nie było niczym nadzwyczajnym. Serio.
Pomiędzy szleństwami na rowerze przemaszerowałam w towarzystwie Agi do naszego stałego punktu pieszych wycieczek krajoznawczych - Nałęczowa. Słońce prażyło niemiłosiernie, uważam więc za naturalne pozbycie się bluzek na mało uczęszczanej drodze. Nieliczni mijani ludzie twierdzili chyba inaczej. Ale to ich problem. Grunt, że było hadrcore na 102.
Na miejscu uraczyłyśmy się lodami. Były pyszne, a plam prawie nie widać. Co poradzę na to, że najbardziej lubię czekoladowe?
Lody jednak były tylko początkiem drogi ku zagładzie mojego żołądka. Dołączyły do nich trzy paczki chipsów zjedzone w doborowym towarzystwie, na niebezpiecznie wysoko fruwającej huśtawce + oranżada.
Potem jeszcze tylko szaleństwa na karuzeli i mieszanka wybuchowa gotowa. Teraz cierpię -.-
Dodatkowo pochwalę się lekcją jazdy na desce, podczas której zaliczyłam poziom zerowy tylko 2 razy :D Toż to wyczyn w moim przypadku. Ale prawie wychodziło i tego się trzymajmy.
Ale mi będzie brakować tych ludzi, ja pierdziut :/

Cieszę się, bo już od soboty na czas nieokreślony, na obecną chwilę, lokuję się w Nałęczowie na dzień i noc. Chocież wspomniana karuzela pod oknem, będzie wzbudzać raczej przykre skojarzenia. Cieszę się też, bo pod nosem zaraz jest biblioteka. Może znajdę tam Harry'ego? I Pamiętniki wampirów. Muszę je przeczytać, żeby wyprostować wyobrażenie tych stworzeń. Edwardo jest zbyt ciachowaty :D
Czerwone włosy są sexy!
(jutro sesja z Olą, może coś się tutaj nada)

Ja mata :)

5 komentarzy:

  1. pewnie, już dodałam :) . także lubię twojego bloga i twoje notki, no i jest mi bardzo miło:)
    widzę że miałaś niezłą przygodę, takie najlepsze, niezapomniane, pełne wspomnień!:D

    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wierz mi, jedyną korzyść jaką mam z przyjazdu do Holandii to lepsze warunki finansowe i ogromne możliwośći edukacyjne. Ale przyjaciół brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna przygoda. POzdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie mam. Po holenderku mówię już prawie tak dobrze jak po polsku. Więc dobrze jest :)

    OdpowiedzUsuń
  5. masz ciekawy styl pisania. :)
    lubię tę notkę, genialny dzień musiałaś mieć. : D

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad, odnieś się do moich słów.
Na wszystkie komentarze postaram się odpowiedzieć.