9 sie 2011

Muszę ogarnąć.

Na jakiś czas wstrzymam się z publikowaniem na blogu. Będę pewnie zaglądać do Was, ale rzadziej. Trochę mi się życie pokomplikowało. Od razu mówię, żadna załamka. Wszystko gra, tylko trzeba trochę energii poświęcić na zajęcie się tym wszystkim. Dodatkowo zajęłam się mulinkami, zafascynował mnie DIY i takie tam. Ciągną mnie na dwór, bo pogoda ładna. Doba ma 24 godziny, ja jestem tylko człowiekiem. Czegoś trzeba sobie odmówić. Pozbieram pomysły na notki i potem zasypię Was nimi ;)
Będziecie troszkę tęsknić? :)

6 sie 2011

A więcej to Was matka nie miała? =.=

Nie, nie chodzi mi o Was :D Cieszy mnie, że obserwatorów i ogółem osób odwiedzających moją stronę powolutku przybywa. Jeszcze raz wieeelkie dzięki ;) Powoli, wyjaśnię.

O czym to ja chciałam dziś napisać? Ach tak. Otóż, ogłaszam wszem i wobec, uroczyście, z fanfarami przytupem i melodyjką, że: wakacje 2011 są najzajebistszymi wakacjami, jakich przyszło mi w swoim życiu doświadczyć. Wszystko za sprawą Nałęczowa. Dawno nie byłam tak długo zdana sama na siebie. Tzn. w sensie, że odcięta od mamy. Wiem, głupio to brzmi. Ale nie wiem, jak zacząć, noo ;D Po prostu, zdałam sobie sprawę z tego, że muszę sama pokierować swoim życiem. Nadać mu jakiś sens. Potrzebuję przy tym pomocy, to jasne. Będę chodzić do szkoły, zdobędę wykształcenie. Nikt nie musi mnie do tego namawiać. Wiem, że będzie mi to potrzebne. A potem pójdę w świat. Nie ma miejsca na sentymenty. Ja w ogóle nie jestem sentymentalna. Nie lubię się przywiązywać. Jakby to powiedzieć po młodzieżowemu, mam wyjebane. Czasem trzeba być egoistą. Inaczej wszyscy wejdą nam na głowę. W moim życiu liczę się przede wszystkim ja. Abym była spełniona, szczęśliwa, zadowolona. Nie kosztem innych, ale jednak.
Dlatego nie chcę wchodzić w żaden z proponowanych związków. Nie uczyniłoby mnie to szczęśliwą, proszę zrozumieć!
Dowidziałam się też, że jestem stworzona do życia w mieście. Albo raczej w miejscu, gdzie stale się coś dzieję. Nie usiedzę w miejscu, będę podróżować!

Zdjęcie kompletnie od czapy, wiem ;)
Byłam na basenie jednak dziś, przyjemnie ;] I potem z wariat sqadem. Powiększył się pod koniec eksremalnie, ale ośmiałam się znowu. I to kocham. A Wam jak minął dzień? Lecę sprawdzić.
Buuziaki :* !


+ Przypominam o  KONKURSIE ;)

5 sie 2011

Konkurs.

Ta notka w całości poświęcona blogowi.
Tak - założony został 11 lipca. Niemal miesiąc temu. Stuknął nam 1000 wyświetleń, dziękuję! :*
Dziękuję też za wszystkie komentarze, tych 16 obserwatorów, którzy są najzajebistszymi osobami na świecie. Dziękuję za to, że mnie czytacie. Miło jest widzieć, że interesuje kogoś, co Ci w duszy gra. Znalazłam tu kilka wspaniałych dziewczyn, o których już wspominałam. Dziękuję, dziękuję, dziękuję ;]

Z tej okazji, zorganizuję konkurs. Wiecie, że supełkuję. Mi już wystarczy bransoletek, przyda się coś dla Was ;) Tak więc słuchajcie:


ZASADY KONKURSU:
1. Publiczne obserwowanie bloga undiagnnosed-freak.blogspot.com
2. Polubienie fanpage'a na Facebooku.
3. Zamieszczenie na swoim blogu informacji o konkursie z linkiem do tego posta.
4. Napisanie pod tą notką, co kochacie oraz dlaczego.

Nagrodą będą mulinkowe plecionki z napisem I ♥ (to, co kochacie)


Pomysł na konkurs zaczerpnięty z pewnego photobloga. Nagrody będą dwie - jedna dla osoby losowo wybranej, druga dla kogoś, kto wdług mnie najciekawiej wyjaści dlaczego kocha daną rzecz. Konkurs potrwa do następnej soboty (13.08). Będzie dla mnie wielką przyjemnością supełkować dla Was, więc do dzieła ;]
________

Jak widzicie, zmieniłam nazwę. Jest nią teraz japoński odpowiednik mojego imienia. Sprytne, nie? ;> Uznałam, że jest to krótsza, prostsza forma. Przyzwyczaicie się.
Założyłam też fajpejdź, więc jeśli ktoś ma ochotę, niech klika. Postaram się na bieżąco zamieszczać tam to, czego na bloga nie będę wrzucać, bo zrobi się sajgon.
I to chyba tyle. Życzę miłej nocy i takie tam.
Buziaki, Kamirra :*

Sk8.

Cóż, przebywając tyle czasu z Chłopakami, trudno nie narobić sobie smaku na jazdę na desce. Wczoraj ćwiczyłam sobie trochę panowanie nad nią i wychodziło. Ale Kuba pożyczy mi ją raz na jakiś czas, kiedy jesteśmy razem, żebym sobie pomachała nózką :D Przydałaby się osobista. Kiedy juz wszystko się uspokoi, zacznę zbierać kasę. I kupię, nie ma co.



Wczorajszy dzień niemal w całości spędzony poza domem. Ośmiałam się, jak już dawno mi się nie zdarzyło. Pożeganie z Tuśką było na swój sposób urocze, chociaż wolałabym nie robić tego na ziemi :D
Potem zmieniłam ekipę i też było fajnie. Zrówno nocne niebo, jak i okoliczne budynki oraz drzewa niesamowicie wyglądają, kiedy siedzi się na dachu bloku. Mieliśmy szczęście, nie da się ukryć.
Cokolwiek pisałam wcześniej - lubię wtulać się w jego policzek. I tyle.

+ widziałam w parku wokalistę Rotten Barku :D Wygooglujcie sobie tam.

I skończyłam Harry'ego. Jestem w tym momencie serii, gdzie robi się niebezpiecznie. A nastepnej części w bibliotece nie ma ;/

photoblog.pl/strawberryart

3 sie 2011

Lazy day.

No, this is not the time or the place for broken hearted,
Cause this is the end of the rainbow,
Where no one can be too sad. ♥

To zdjęcie dedykuję Daryi, która twierdzi, że wstawiam takich zbyt mało ;]

Jak głosi tytuł, dzisiejszy dzień był so lazy. Nie zrobiłam nic konstruktywnego. Przyjechałam sobie na jeden dzień do domu, jutro wracam. Pomogłam mamie zrywać malinki, przez co miałam kilka kontaktów pierwszego stopnia z tymi obrzydliwymi kreaturami, noszącymi wdzięczną nazwę - pajączek.
Dorwałam znowu aparat. Mam trochę zdjęć, ale będę raczyć Was nimi stopniowo, może nie skończą mi się do czasu następnego spotania z Canonem...
Kuba już tęskni ;] Nie powiem, schlebia mi to. Jutro wybieram się na basen - nareszcie! Nie mogę się już doczekać w sumie. Uwielbiam pływać, ale jakoś nie mam zbyt często okazji. Takie postanowienie na szybko - raz w tygodniu odwiedzam pływalnię. I nie ma, że boli. Może mi się figura wysmukli? ;> Hah, przydałoby się.
Czytam Harry'ego, może dziś skończę? Nie wiem, czy i Wam zdarza się, że kiedy zagłebicie się na maksa w jakiejś książce, później żyjecie nią 24h/dobę. Ja teraz właśnie tak mam. Zacżełam też lekturę "Serii niefortunnych zdarzeń". Nie miałam nigdy styczności z tak pesymistyczną i zarazem sympatyczną książką. Interesujące, nie powiem. Ale Harry w pierwszej kolejności.



Wrzucam jednak tutaj, w nowej notce. Co sądzicie? ;>


Buziaki dla Was! Jutro ogarnę pozostałe sprawy związane z blogiem, dziś już nie dam rady.

Ihaa!

"Uśmiechaj się, bo kurewsko cudownie wtedy wyglądasz."


Tak o, poczułam wewnętrzną potrzebę, aby napisać do Was jeszcze raz :P
W planach:
1. Krótkie sprawozdanie z dzisiejszego crejzii dnia.
2. Sporo zdjęć, bo przecież najbardziej lubimy książeczki z obrazkami.
3. Tyle!

Więc tak jakby dziś to byłam zaganiana. Jak mówiłam, dużo ludziów mnie chciało. Dobiło chyba nawet do tych szesnastu tysięcy, ja tam straciłam rachubę. Spotkałam się z panną Agatą. Kocham tego człowieka, z resztą. Poszłyśmy do chłopaków, magnes na nas, normalnie. Trochę tam niby ten (rozumiecie), ale była jedna sprawa do załatwienia, więc wyruszyłyśmy na orlik. Tam kolejni znajomi, pokłóceni z tymi poprzednimi. Wspominałam coś o analizie społecznej? Zdenerwowałam się. Nie lubię kiedy ktoś dyktuje mi, z kim mogę się zadawać, a z kim nie. Skończyło się na standardowym "No nie obrażaj się...".
Potem jeszcze inny ktoś chciał się spotkać, ale my z Agatą poczułyśmy nieprzemożoną potrzebę udania się do sklepu. Zamierzałyśmy spotkać tam pewne osoby i zobaczyć, jak się zachowają. Przypuszczenia były słuszne. Zemsta w postaci zablokowania na Gadulcu jest widocznie nadzwyczaj słodka. Tak, zostałam zignorowana, uwierzycie?!
Potem z początkową ekipą wybrałam się na plac zabaw. Moj tył został nieuprzejmie potraktowany przez huśtawkę. Przemek stwierdził, że może jednak przestanie mnie bestialsko huśtać, kiedy już prawie złamałam nogę. Troska o mnie ponad wszystko. I tylko Krystian mnie załamał. "No, zobaczymy się za dwa lata." Powiem Wam, że Krystian mieszka w Stanach i jest cholernie fajnym chłopakiem. Niefortunne połączenie...
I jeszcze jedno! Widziałam dziś spadającą gwiazdę! :] Życzenie, które pomyślałam nie dotyczyło mnie, co jest przejawem mojej wielkoduszności. Mam nadzieję, że się spełni. Bo ja kocham maleńką.
Nie potrafię opowiedzieć Wam o wszystkim. No nie da się. Dzieje się tyle, że pani Meyer by z powodzeniem o ostatnio przeżytym przeze mnie tygodniu, napisała kilkunastotomową sagę. Powaga.
Miało być krótko -,- Dobra, zdjęcia! I spadam.

1.

2.

3.

4.

5.

1. & 2. - urocze zdjęcia z kamerki. Jakoś tak.
3. - z Agatką. Całej związanej z tym zdjęciem bym Wam w życiu nie pokazała, bo tak komputer momentami fruwał w nieodpowiednich miejscach :D
4. - takie tam jej eksperymenty.
5. - i oto ona.

Kończę tę ekscytację, bo mnie o niecne zapędy związane z orientacją seksualną posądzicie ^^ 
Buziaki dla Was, dziękuję za komentarze :* 

2 sie 2011

LOVE.

Uporawszy się z poprzednią notką, mogłam dokończyć supełkowanie. To na prawdę wciągające zajęcie! Myślę, że będzie moim głównym hobby zaraz po czytaniu :]
Zaczęłam zupełnie przez przypadek. Wpadłam na photobloga dziewczyny, która prezentowała fotografie swoich cudeniek. Pasmenterię miałam pod nosem. Zakupiłam rasta kolorki, po czym wzięłam się ze krążenie po różnych stronach mogąch pomóc mi w nauce na własną rękę. Założenie było dosyć proste. Supełek po supełku. Wykonałam najprostszy wzór, udało się. Jaka byłam dumna :] Pomyślałam, że teraz spróbuję czekoś troszkę trudniejszego, tak powstała żółta z serduszkami. Projekt w zasadzie mój ;)
Zamarzyło mi się zrobić coś jeszcze lepszego. Na marzeniach się skończyło. Mówię tutaj o breloczkach wykonywanych metodą podmiany kolorów. No chcę jakiś zrobić, ale boję się, że jeżeli mi nie wyjdzie, porzucę supełkowanie. Taka moja natura, jestem w gorącej wodzie kąpana.
Kolejny przypadek sprawił, że wpadłam na angielską stronę poświęconą tym bransoletkom: click! W zakładce "Patterns" można znaleźć tak około 900 wzorów. Fakt, że połowa z nich jest stupid, pominę. Ważne, że druga połowa to na prawdę ciekawe propozycje. Skorzystałam z jednego ze wzorów, skończyłam jakieś dwadzieścia minut temu. Zdjęcia niestety Wam teraz nie pokażę, uzupełnię nim notkę na dniach. Brak adaptera odkryłam w trakcie pisania posta :/

Wzór wyglądał tak:


Myślę, że wyszło ładnie. Same ocenicie w najbliższym czasie. Teraz zmykam poodpisywać na Wasze wcześniejsze komentarze, potem poczytam Harry'ego i wyskoczę na miasto. Znowu pisze do mnie piętneście tysięcy osób na raz z propozycją spotkania. A ja muszę przeprowadzać analizę społeczną, jak ostatnio MediumSize, próbując odpowiedzieć na pytania: "Ten tego lubi?", "Mogę się spotkać z nimi razem, czy ostatnio chcieli się bić?", "Czy ona nie będzie zazdrosna o to, jak on na mnie patrzy?". Ugh... Ale dam radę.

+ Ostatnio takie popjulary jest, aby odpowiadać na pytania czytelniczek. W sumie pomyślałam, że może to być ciekawe. Zdobyłybyście się na to, aby przekazać mi na pocztę, co Was dręczy w stosunku do mojej osoby? Zebrałabym to do kupy i taki fajny post byśmy utworzyły wspólnymi siłami. Ktoś się pisze?

Ciao cukiereczki! :*

Lizusek :]

Tak, teraz trochę się Wam popodlizuję. Macie swoje blogi, to im poświęcacie najwięcej czasu. Ale nieodłączną częścią blogowego biznesu jest odwiedzanie innych blogów. Trzeba to w końcu jakoś napędzić. Skaczecie po stronach, komentujecie jak szalone. Czasem czytacie co jest tam napiszne, czasem nie. Tak, jak ja. Ale istnieją miejsca w tym naszym świecie, do których jestem przywiązana emocjonalnie. Jak do psa . :D
Tak więc tworzę Listę blogów (Wy to jakoś ładniej nazywacie, ale nie pamiętam, jak.), do tego w notce kilkoma słowami wytłumaczę, dlaczego znalazły się tam te blogi, a nie inne.
Lubię wymieniać z Wami komentarze. Oczywiście, nie kręcą mnie rozmowy typu: " - Boskie majtki! :** - No. Dzięki, dzięki ;] ". Na szczęście da się znaleźć osoby, które mają lepiej w głowach, z którymi da się porozmawiać.
Norma - ukochałam tę maleńką. Już drugi raz o niej wspominam, ale zasłużyła sobie na to. To, co prezentuje na blogu jest równie wartościowe, co rozmowy z nią.
Aśś, bądź Asiu. - z tym blogiem mam styczność od samiuteńkiego początku mojego istnienia na bloggerze. Dlatego śledzę go na bieżąco.
Ancikowaa - lubię ją czytać, po prostu. Wzbudza jakąś taką moją wewnętrzną sympatnię :] I już.
Marta. - długie komentarze właśnie. Niewiele bloggerek się na takie zdobywa. A ja baardzo lubię na takowe odpowiadać, dyskutować, etc.
MediumSize - często śmieję się przy jej notkach, a to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Ciężko mnie rozsmieszyć samym pisaniem, jej się to udaje ;)
Daryja. - ta kobieta tez ma poukładane w głowie, co doceniam. Do tego switne pierścionki, które śnią mi się po nocach :D

I o. Kameralne grono. Nie liczy się ilość, ale jakość. Prawda?
Na koniec chciałam Wam dziewczyny podziękować, że piszecie :] Po prostu.

PS. Później będzie notka z nową bransoletką. Wkręciłam się! ;]