Niestety, nie mam jeszcze zdjęć :/ Mogę więc Wam przy sprawozdaniu posłużyć jedynie słowem.
Coś nieprawdopodobnego! No to pa ;]
Dobra, mówiąc konkretnie. Jeszcze na godzinę przed wystepem było troche ludzi, ale na placu pozostawało sporo miejsca. Ekipą wybraliśmy się na stronkę, kiedy wracaliśmy po niespełna półgodzinie, stał ludź na ludziu dosłownie. Ale nie przeszkodziło nam to w dopchniu się kanałami niemal pod samą scenę. Trzeci rząd, ale satysfakcjonuje mnie to, że przez cały czas widziałam dokładnie Kamila, jakie cuda wyczynia na scenie. Na początku było drętwo. Bardzo drętwo. Owszem: piski, bujanie się na boki, ale bez specjalnego szłu. Jednak dwie piosenki później, cały plac szalał :D Ell popłakała się kiedy tylko podszedł do mikrofonu. Trochę przegięcie, ale ma na jego punkcie bzika. Ja natomiast płakałam przy dwóch piosenkach mówiących o wierze i nadziei. Jak mi cholernie ich brakuje! Dodatkowo Kamil co chwila wtrącał luźne komentarze, pokochałam jego podejście do życia. Mówił, że nie ma rzeczy niemożliwych. "Jeszcze rok temu mógłbym najwyżej stać za barierką i krzyczeć, dziś śpiewam dla Was. Da się?". No nawet teraz mam łzy w oczach... Nie wiem dlaczego aż tak reaguję.
Wszystko skończyło się zdecydowanie zbyt szybko. Były niby bisy, podwójne nawet chyba. Ale zbyt szybko. Czekało w końcu jeszcze godzinne rozdanie autografów. Autograf mam, ale dostałam go od kolegi. Byłam zbyt zmęczona, żeby stać pod barierką i machać kartką jak głupek. Ja mam od tego ludzi. I tak najbardziej rozwalił mnie tekst Elizy "Kamil, cipo! No chodź tu!". W tamtym momencie chciało mi się z tego śmiać. Poźniej odechciało mi się już wszystkiego, ale to inna bajka.
Bardzo podobały mi się w tym dniu też:
- bezskuteczne próby nauczenia mnie tricków i tracków na desce,
- zbiorowe przytulańsko na alejkach i niezmiernie poważne rozmowy na znaczące tematy,
- całuski; nie mam pojęcia kto to zaczął, ale był głupi. Nie mogłam się później od nich wszystkich opędzić.
- standardowe kwiki po nocach z Agatą.
Mimo nieprzyjemnego incydentu wszystko wypada pozytywnie. Ja sobie jeszcze z nim porozmawiam i wszystko wyjaśnię!
A Wam, jak mijają wakacje? ;>
PS. Później poczytam Wasze posty i odpowiem na komentarze, bo teraz idę ogarniać Minecraft'a ;)
Buziaki :*
No widzisz. Dotarłaś, na busa się nie spóźniłaś, było elegancko. Czego chcieć więcej ? :D
OdpowiedzUsuńMoże za Kamilem nie przepadam, nie 'jaram się' jak niektórzy.. Jeśli leci gdzieś jego piosenka to nie wpadam w zachwyt i nie piszczę, ale również nie wydaję oburzenia "o Jeżozwierzu, to znów on. Jaki on śmiaki i owaki".. ;)
i w tym momencie mi się przypomniał cały ich koncert w GW...
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Ci się podobało. :)
Aż mi się łezka polała jak czytałam :)
OdpowiedzUsuńdzięki za koma :)
OdpowiedzUsuńNominowałam twojego bloga do One LOvley Blog Award,
OdpowiedzUsuńwiecej informacji u mnie :)
Też lubię Bednarka (:
OdpowiedzUsuńFajny blog, będę go obserrwowała . Licze na twój rewanż : magicznypedzel.blogspot.com licze, że także dodasz miły komentatz (:
Sama chciałabym wziąc udział w koncercie Bednarka, więc nieco ci zazdroszczę kochana
OdpowiedzUsuńPozdrówka :**